Cześć
robaczki!
W jednym z
ostatnich postów przed moim tygodniowym zniknięciem odchyliłam rąbka tajemnicy co
będzie w ,,najbliższej’’ recenzji, czyli rozświetlacz Soap & Glory.
Mam nadzieje,
że firmę Soap & Glory już znacie zarówno z blogosfery. Jak już wspominałam nie polubiłam dotychczas ich kąpielowych specyfików,
ale za namowa mojej koleżanki Karoliny zakupiłam rozświetlacz z ich firmy i…
zapraszam do recenzji.
Opakowanie
Bardzo mnie
zaskoczyło opakowanie rozświetlacza. Jest zrobione z tektury! Tak! To papier,
tektura oklejona śliską powłoką. Musze przyznać, że pomimo codziennego
użytkowania nie jest zniszczone, tylko troszkę brudne. Nawet otwieranie się nie
porwało. Całe ,,pudełeczko’’ jest śliczne w stylu lat 50-tych pin up girl. Po
otwarciu ma lustereczko z którego ja nie korzystam, ale jest w razie czego.
Kolor
Rozświetlacz
w pudelku wydaje się pudrowo różowy, po aplikacji na policzki i roztarciu jest
praktycznie transparent, ale daje lekkie nienachlane rozświetlenie. Nie da się
nim zrobić sobie krzywdy, jak bublem z Revlon o którym pisałam tutaj Klik Klik
Właściwości
Soap &
Glory ładnie, delikatnie rozświetla. Nadaje się nawet dla porcelanowej cery,
nie ma białego zimnego koloru, a delikatny minimalnie różowo pudrowy, Jest
łatwy w nakładaniu, można go aplikować pędzlem a nawet palcem, gdyż rozciera
się perfekcyjnie! Jego konsystencja jest pudrowa, gładka, nie podkreśla suchej
skóry, czy porów. Jest wydajny, używam parę miesięcy (4-6) i ledwo widać ubytek
w opakowaniu.
Dostępność oraz cena
Rozświetlacz dostępny jest w każdym Bootsie a jego cena to około 14 euro, bywają promocje jak teraz patrze tutaj Klik Klik
Moja opinia
Myślę, ze ten
produkt przypadnie do gustu wszystkim tym co chcą delikatnego rozświetlenia i
łatwego w aplikacji produktu. Ja go używam codziennie i na pewno posłuży mi
jeszcze troszkę. Poza tym za opakowanie firma dostaje ode mnie +50 do lansu!