2 września 2014

Pseudo zdrowe rzeczy – czyli niuanse diety

Cześć Robaczki!

Jako osoba która musi schudnąć, nie tylko dlatego, że moje BMI to 26, ale również ze względu na choroby które są w mojej rodzinie – otyłość, wysoki cholesterol oraz cukrzyca, zawsze z chęcią czytam i douczam się w dziedzinie odżywiania.

Pamiętam jak pierwszy raz doczytałam się, że owoce nie są w cale takie dla nas zdrowe, jak zaskoczyła mnie kaloryczność przekąsek z orzechami i tym podobne rzeczy… Jak chcecie coś więcej się dowiedzieć w tej dziedzinie to zapraszam do dalszej części.



Na pierwszy ogień idą owoce. Często wpadamy w pułapkę ,,zdrowej diety’’ i jako przekąski robimy sobie  sałatki z owoców, bo owoce są zdrowe i mają dużo witamin.  Owoce mają tez dużo cukrów prostych które nakręcają nasz apatyt – na słodkie. O cukrach prostych możecie przeczytać tutaj Klik Klik oraz tutaj Klik Klik oraz Klik Klik.



Następne na mojej liście psełdozdrowych rzeczy są soki. Czy czytaliście kiedyś skład soków w kartonach które kupujecie z sklepie? Cukry, koncentraty, konserwanty… Niestety z sokami nie mają one za dużo wspólnego… Soki z kartonów są pasteryzowane, czyli praktycznie pozbawione substancji odżywczych. To dlatego "sztucznie" wzbogaca się je witaminami. Ich skład to praktycznie syrop glukozowo-fruktozowy o słodkim smaku, rozcieńczony wodą. To właśnie kryje się pod nazwą "z soków zagęszczonych". Kaloryczność soków z kartony a tych wyciskanych jest zazwyczaj prawie identyczna, ale kalorie to nie wszystko! Czy wiedzieliście, że soki z sokowirówki wcale nie są takie zdrowe? Otóż sokowirówki działają na zasadzie cięcia i przecierania warzyw, a przy tym wytwarzają ciepło, które niszczy wiele wartości odżywczych. Najlepszy ,,efekt’’ dają wyciskarki które działają na zasadzie wolnoobrotwej techniki miażdżenia i tłoczenia za pomocą ślimaka. Całość zajmuje więcej czasu, ale w zamian zyskujemy lepszą jednolity płyn, który się nie rozwarstwia oraz nie zabijamy ciepłem witamin.  




Sosy, czyli puste kalorie jak majonez, ketchup, czy sos musztardowy czy cesarski… i tyyle cukrów! Czy naprawdę nie możemy się bez nich obejść? Warto zacząć od tego, że majonez to kaloryczna bomba – plaska łyżeczka klasycznego to około 110 kcal i 12 g tłuszczu, w wersji light to 70 kcal i 8 g tłuszczu, ale za to o wiele więcej węglowodanów. Na szczęście to tylko jedna strona medalu, wiele majonezów i sosów wzbogacanych jest zdrowymi kwasami tłuszczowymi omega-3 i omega-6, zawierają witaminy A, D, E oraz K, więc korzystnie wpływają na układ krążenia, kondycję skóry i układ hormonalny. Kaloryczność Klik Klik.





Produkty light – nie dość, że gorzej smakują, a mają prawie tyle samo kalorii!? Popatrzcie czasami co bierzecie do koszyka, może i macie mniej tłuszczu, ale w zamian dostajecie węglowodany, które są łatwo przyswajalne. Mniej tłuszczy, a więcej węglowodanów to prawie tyle samo kalorii, tylko łatwiejsza ich przyswajalność. O przyswajalności poszczególnych składników odżywczych możecie przeczytać tutaj Klik Klik.




Na koniec wspaniałe przekąski - orzechy. Czy zdawaliście sobie sprawę jak kaloryczne są orzechy? Orzechy są również źródeł antyoksydantów, witaminy E, selenu (w orzechach brazylijskich), tiaminy (witamina B1) iniacyny (witamina PP). Ponadto stanowią źródło błonnika, białka i nienasyconych kwasów tłuszczowych minimalizują one zagrożenie atakiem serca i chorobą naczyń wieńcowych. Orzechy regulują poziom cukru we krwi, pobudzają pracę mózgu i łagodzą stany depresyjne. Migdały oraz orzeszki ziemne zawierają dużo boru, pierwiastka powodującego wzrost poziomu estrogenów. Zaleca się jedzenie do 30g orzechów dziennie. Tabele kaloryczności Klik Klik


Tyle na dzisiaj kochani... otóż nie! Mój post nie ma was zachęcać niejedzenia owoców, picia soków, ale warto mieć pełną wiedzę na ich temat.

Całuski!

K.