O
kosmetykach rosyjskich już każdy słyszał i co najmniej połowa z nas na nie
choruje w większym lub mniejszym stopniu. Tak też było w moim wypadku. Swój
szampon Babuszki Agfii znalazłam przypadkowo będąc już przy kasie w malutkim sklepiku
litewskim/białoruskim. Jak tylko zobaczyłam opakowanie z babuszką to wiedziałam,
że bez względu na to co to jest za kosmetyk muszę go mieć! Cena około 5euro to
tyle co nic. Tak więc wzięłam do ręki z zamiarem zakupu nie wiedząc co to jest
(bo nic nie umiem przeczytać na opakowaniu). Coś mnie tylko tknęło, aby zapytać
się przy kasie co to jest i już był mój.
Szczerze to
przeszukałam pół internetu w poszukiwaniu jakiś informacji o nim, ale wszystko
jest po rosyjsku, a przy tłumaczeniu na polski lub angielski wychodzą taki
głupoty, że żal serce ściska, więc nie wiem nic o założeniach tego szamponu,
czyli pisze tylko ze swoich obserwacji.
Opakowanie
Dosyć
sztywne, z ciemnego, brązowego plastiku o pojemności 350ml. Ma wygodną i mocną
zatyczkę. Plastik jest sztywny więc pod koniec ciężko się szampon wyciska, ale
zatyczka jest płaska więc można go postawić do góry nogami, aby spłynął. Żadna
z nalepek nie zeszło po mimo, że stoi na wannie tuż po prysznicem, wiec
opakowanie wciąż było mokre – za to ogromny plus.
Konsystencja zapach
Szampon jest
żelowy i dosyć gęsty, co w połączeniu z twardym opakowaniem jest kłopotliwe. Ma
różowo-czerwony kolor, jak truskawkowa galaretka. Zapach jest ciężki do
określenia, przyjemny, niezbyt silny, borówkowy??? Sama nie wiem, ale jest
okay.
Właściwości
Szampon jest
gęsty i wydajny, naprawdę nie trzeba go dużo, aby umyć nawet długie włosy.
Dobrze zmywa oleje, nawet takie jak kokosowy. Nie podrażnia mi skóry głowy
pomimo SLS w składzie, ale ja nie mam do tego predyspozycji. Tyle z pozytywnych
aspektów… Szampon plącze włosy tak jak szare mydło, bez względu jak nim myje,
co nakładam przed, czy się czeszę przed myciem czy nie. Nie ma żadnych szans
umyć nim głowy bez plątania włosów. Po myciu musze nakładać maskę lub dwie porcje
odżywki bo nawet TT mi nie pomoże się rozczesać.
Skład (przepisywałam sama wiec w razie
literówek proszę dać znać)
Adua, sodium
laureth sulfate, cocamidopropyl betaine, cocamide dea, polyquaternium-7, citric
acid, sodium chloride, saponaria officinalis, spiraea ulmaria, vaccinium
vitis-idaea, betula alba, parfum, kathon cg
Woda; Silna substancja pianotwórcza; Substancja
pianotwórcza, stabilizująca i poprawiająca jakość piany, połączona z SLS może
powodować przesuszenie
skóry, łupież, wypryski na skórze owłosionej i alergiczne zapalenie skóry;
Substancja
pianotwórcza, Antystatyk, Substancja zwiększająca trwałość kosmetyku oraz
jego stabilność/regulator pH; Substancja powodująca wzrost lepkość; Mydlica lekarska, Wiązówka błotna, Borówka brusznica, Brzoza
zwisła, Zapach, Konserwant, związek silnie uczulający, może powodować
kontaktowe zapalenie skóry, a także przyczyniać się do nowotworów skóry
Niebieski wg mnie
substancje neutralne
Pomarańczowy
substancje które mogą wysuszać,
uczulać i ogólne szkodzić.
Zielony ekstrakty
Dostępność i cena
Nie mogłam
go znaleźć na żadnej polskiej stronie, albo jestem ślepa, co jest możliwe.
Uważam, że dostępność bardzo słaba (dzięki bogu). Cena to około 20zł. Za taką
wydajność to dobra cena.
Podsumowanie
Już miałam
ten szampon wyrzucać, serio! Po zakupie wybitne zdziwiłam się, że skład jest
tak kiepski i mam SLS, przecież to babuszka, skład powinien być jak marzenie i
bez żadnego SLS??!! No to postanowiłam, że będzie to mój szampon z SLS do
oczyszczania… prawda jest taka, że mam go już z 7 miesięcy i dwie osoby go
używają. Ja do niedawna myłam włosy codziennie i raz w tygodniu szamponem z SLS…
i jakoś skończyć to cholerstwo się nie chciało. Jak pisałam skład kiepski,
plącze włosy masakrycznie, ani nic dla nich nie robi, ani nie szkodzi.
Czy kupie
ponownie? Oczywiście, że nie!