Menu

29 sierpnia 2013

Makijaż - jak ja mogłam się bać kolorów??

Makijaż to coś z czym eksperymentuje od jakiegoś czasu, powoli wracam do rutyny malowania się którą miałam na studiach. Odkąd pamiętam używałam tylko kolorów ziemi, delikatnych pastelowych, albo mocnych brązów, ale kolory omijałam. Nie umiem powiedzieć dlaczego tak było, ale tak było. Do czasu odwiedzenia Inglota, ich palety kolorów! Mogłabym tak cały dzień spędzić i cała swoją wypłatę!

I tak zakupiłam ostatnio parę mocniejszych, nie typowych dla mnie kolorów. Morski, zielony, fiolety, malinowy… I zaczęłam eksperymentować. Najdłużej na swoją kolej musiał czekać kolor fioletowy i jego wariacje, ale jak już się doczekał to było wow! Moje oczy są stworzone do tego koloru! Dziękuję Pani z Inglota za otworzenie mi oczu, że przy takim odcieniu tęczówki można eksperymentować, bo nie są one stricte niebieskie.




Oto co z tego wyszło. To moja kolorystyczna miłość! Nie tylko jest u mnie na ścianie w sypialni jak i łazience, ale i nosze ją teraz na oczach!




Czego użyłam? Praktycznie nic nie zmieniło się od tego psota i pełnej listy kosmetycznej Klik Klik. Doszedł żel na brwi, troszkę korektora Catrice – kamuflaż oraz rozświetlacz Catrice o których pisałam tutaj Klik Klik.



Kolory cieni:

Na cała powiekę dałam najjaśniejszy fiolet, później pracowałam nad zewnętrznym kącikiem oka dodając coraz to ciemniejsze filety. Wewnętrzny kącik rozświetliłam beżem z paletki Sleek un Naturel. Dolna powieka to jedynie beż sleeka oraz najciemniejszy, roztarty filet inglota.
Cień inglota to 114 – gorąco polecam!



Całuski
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...