O masełkach do ust marki Revlon naczytałam się na
różnych blogach. Ostatecznie po pozytywnych recenzjach Innookiej (klik klik)
oraz mojej koleżanki postanowiłam też sobie takowe kupić…
Opakowanie
Jeden z niewielu minusów tej ,,pomadki’’ jest mała
powierzchnia końcówki za którą przytrzymuje się pomadkę w trakcie otwierania. Sama
zatyczka wygląda tak jakoś tanio i kiepsko, ale to może tylko moje odczucia.
Konsystencja
i zapach
Masełka maja lekki zapach, nic oczywistego, ale dla
mnie miły dla nosa. Przy zetknięciu z ustami masełko łatwo się rozsmarowuje, ma
taką charakterystyczną konsystencję dla kosmetyków np. z shea butter.
Wydajność
Moja masełka są używane już od jakiegoś czasu, ale
praktycznie nie noszą śladów użytkowania, są baaardzo wydajne!
Kolor
Masełka występują w wielu wariacjach kolorystycznych
(Klik Klik). Osobiście posiadam dwie, które prezentują się bardzo
naturalnie na ustach. Brązowawa nadaje lekko ciemniejszy kolor niż mój
naturalny kolor ust, a druga nadaje im lekkiego połysku. Kolory są nasycone
(sprawdzałam każdy z palety w Bootsie), nie są tak silne jak pomadka, ale
wystarczająco mocne aby podkreślić kolor ust.
Niestety mój aparat za żadne skarby nie chce złapać kolorów więc zapraszam do innych blogerek mających lepszy sprzęt :)
Klik Klik
Klik Klik
Klik Klik
Uwaga udało się dnia 30.06 zrobić zdjęcia!
Właściwości
Masełka nie
waży się, nie zbierają się w zagięciach ust, jednocześnie świetnie nawilżają.
Nawet gdy ,,zjemy’’ kolor usta pozostają nawilżone i miękkie.
Dostępność
i cena
Masełka możemy kupić w wielu drogeriach Hebe, Rossmann,
Boots, nie jestem pewna co do Drogeri Natura. Ich cena to około 40 zł lub 11 euro, ale warto zainwestować!
Podsumowanie
Oto moja alternatywa dla pomadek wazelinowych! Mam
już dwa kolory i je kocham! Nic dodać nic ująć!