Cześć Robaczki!
Dzisiaj o słynnym już szamponie… ale u mnie będzie krótko…
zapraszam!
Szampon jest w prostej białej butelce z dozownikiem.
Wszystko utrzymane w prostej biało zielonej szacie graficznej. Całości nie
zaszkodziła woda ani czas, wciąż wygląda jak (prawie) pierwszego dnia. Butelka
jest o pojemności 250ml.
Konsystencja i
wydajność
Szampon jest półprzeźroczystym żelem o zielonym odcieniu
(aloes?). Nie leje się, ani nie jest ciężki do wyciśnięcia. Szampon jest
wydajny, dobrze się pieni, ma lekki, bardzo słaby zapach, taki świeży.
Skład
Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Ammonium Lauryl Sulfate,
Lauramidopropyl Betaine, TEA-Lauryl Sulfate, Maris Salt, Polyquaternium-44,
C12-13 Alkyl Lactate, PEE-6 Caprylic Capric Glycerides, Polyquaternium-7,
Parfum, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Disodium EDTA, Cl 42090, Cl 19140
Dostępność i cena
Szampon jest słabo dostępny, i to nasza wina! Jest tak
znany, że schodzi jak świeże bułeczki. Ja swój zawsze kupuję w Doz.pl – jak tylko
jestem w Polsce. Cena około 15zł. Niestety w Irlandii jest niedostępny, ale
znalazłam zamiennik w hollands and barretts – Klik Klik
Właściwości
Szampon dobrze się pieni, nie wysusza skalpu, nie podrażnia,
nie plącze włosów, ze zmywaniem olejów jest średnio. Jest to świetny szampon do
codziennego użytkowania, nie słyszałam, ani nie czytałam jeszcze, aby kogoś
podrażnił. więcej o nim tutaj Klik Klik
Podsumowanie
Gdyby nie jego słaba osiągalność – tylko jak jestem w Polsce
– to bym zawsze do niego wracała, nic dodać, nic ująć. Odkrycie Anwen również
mnie zauroczyło.