Cześć Robaczki!
Tak wiec druga cześć zapowiedzi/mini recenzji z posta o
zakupach (Klik Klik).
Na pierwszy ogień pójdzie tusz Max Factor False Lash Effect
Mascara w kolorze Brown/Black. Kupiony tylko i wyłącznie przez nissiax83 (KlikKlik) i jej recenzja porównawczą do tuszu Cover Girl, który nie jest dostępny w
europie (stacjonarnie). Dlaczego zdradziłam mój ulubiony tusz? Ostatnio trafiłam
na bublowy tusz, który wysechł bardzo szybko oraz sklejał rzęsy, wiec obraziłam
się i zaryzykowałam. Używam go już/dopiero od 3 tygodni, ale pierwsze wrażenia
już mam:
Plusy:
Ładnie podkreśla rzęsy
Nie kruszy się
Świetnie rozczesuje rzęsy
Nie klei rzęs
Jest powszechnie dostępny w bootsie
Cena 13.99euro
Ładne opakowania
Fajna konsystencja, nie leje się jak niektóre nowe tusze
Minusy:
Szczoteczka – ma dziwny kształt, jest gumowa, ale świetnie działa,
jak się przyzwyczaimy to działa cuda
Cena – w Polsce dosyć droga, co nie?
Podsumowanie:
Myślę, że się polubimy i pozostanę mu wierna… przynajmniej na
jakiś czas. Oczywiście dam wam znać jak będzie się sprawował po jakimś czasie ,
czy zgęstniał, zaczął się kruszyć itd. itp.
Następną nową kolorówką jest u mnie serum z Bourjois Healthly
Mix w kolorze 53 Light Beige. Kupiony trochę pod wpływem chwili, trosze po
dobrych recenzjach innych produktów z tej firmy/serii. Mam go podobnie jak tusz
2-3 tygodnie i już poleciłam koleżance.
Plusy:
Świetnie nawilża – idealny dla suchej cery
Daje uczucie aksamitnego wykończenia makijażu
Rozprowadza się bajecznie – jest miękki, aksamitny
Daje średnie krycie, dla mnie jest dobre, bo nie chcę
Daje fajne rozświetlenie
Do wyboru 5 kolorów od całkiem jasnego do ciemnego.
Wydajny – na twarz wystarcza mi jedna papka
Nie ma zapachu – dla mnie przynajmniej
Świetne opakowanie
Wydajna
Cena adekwatna do pojemności 14.99 euro
Minusy
Jest rzadki, może to być problematyczne dla niektórych
Nie ma koloru dla bladolicych
Nie kryje naczynek, zaczerwienień – jak chcesz mięć mocne
krycie to nie z tym produktem, nie do tego on służy
Kolory są raczej cieple
Cena – na polskie warunki chyba drogo?
Nie polecam dla skory tłustej, będziecie się świecić jak psu jajca!
Podsumowanie:
Moje wrażenia są bardzo pozytywne. Delikatnie wyrównuje
koloryt, nawilża jak szalony, rozprowadza się świetnie, jest wydajny, dostępny i w zasięgu
mojej kieszeni. Jedyne, czego nie mogę wam jeszcze na 100% powiedzieć to czy
zapycha, ostatnio mam parę więcej pryszczyków, ale to ta cześć miesiąca, wiec z
ta częścią recenzji muszę poczekać.
Następne w kolejce a dwa pudry Bourjois Healthy Balance
Compact Powder w kolorze 56 oraz 53. Dlaczego dwa kolory? Bo 56 ciemniejszy
kupiłam tuż po urlopie w Turcji i taki kolor mi pasował, a jak moja opalenizna
się zmyła, to był znacząco za ciemny. Ciemnego koloru zużyje w lecie 2014 (oby)
a teraz używam jaśniejszego koloru czyli 53. Puder ma zawierać nawilżający owoc
kaki oraz oczyszczający i balansujący stan cery yuzu (cokolwiek to jest). Tak
czy owak ma być delikatny
Zawiera ekstrakty z owoców
Ma fajną satynową konsystencję
Małe opakowanie
Lusterko
Nie wysusza
Nie podkreśla suchych skórek
Dobrze matuje
Minusy:
Cena 12euro
Jedno pudełko mi się rozpadło, puder odkleił się od pudełka
Podsumowując:
Szczerze to dla mnie puder to puder. Ja nie potrzebuje
ekstra matu, wręcz wole jak lekko twarz się naturalnie błyszczy więc jest okay.
Mój ostatni
Hit z kolorówki to Maybelline Expression Color Tattoo 24hr Eyeshadow. Na
dzień dzisiejszy mam 3 kolory. Nie będę tutaj więcej pisać bo oddzielny post
już się pokazał Klik Klik.
Następnym hitem z kolorówki jest Catrice Pure Shine Colour
Lip Balm kolor 010 "Rose & Woody" - ciemny róż wpadający w brąz -
u mnie wzmacnia naturalny kolor. Jest to pierwsza kredka do ust jaką kupiłam.
Już podchodziłam do zakupu kredki do ust od pól roku lub więcej. Bardzo
polecane były/są te z Clinique, ale cena zawsze mnie hamowała.
Plusy:
Niesamowicie nawilża
Ładnie podkreśla mój naturalny kolor ust
Ma delikatny kolor – co mi odpowiada
Kredka jest fajna formą
Cena około 3,5-4,5euro
Nie są lepkie
Nie wysuszają
Łatwo się aplikuje, są miękkie
tu porównanie, Po lewej Revlon masełko Macaroon, po środku masełko Pink Truffle, po prawej kredka Catrice |
Minusy:
Dostępność – kupiłam w Primarku
Słabe napigmentowanie
Podsumowanie:
Kocham tą kredkę! Łatwo się nakłada, nawilża jak cholera i
jest taaaka tania! Ostatnio zastąpiła mi balsam do ust. Może sobie kupię inne
kolory?
Nie jestem jakąś zwolenniczką eyelinera, kto czyta mój blog
to wie, że po prostu nie umiem z nich korzystać. Tak czy owak, po tym jak
kupiłam Maybelline Color Tattoo Black stwierdziłam, że przydało by się kupić
jakiś pędzelek do eyelinera. Pędzelek Catrice Gel Eye Liner Brush kupilam pod
wpływem chwili, mogłam poczekać jak wyjadę na urlop do Polski (to już tuż tuż
25-go!), no ale skusiłam się. Na razie nic nie napisze od siebie, bo… ani razu
go nie użyłam! Nawet nie otworzyłam go. Obiecuję, że się poprawię na urlopie w
Polsce, no wiecie będę miała czas.
Następnym fajnym kosmetykiem który jest ze mną od jakiegoś
czasu jest Catrice Camouflage Cream, czyli krem kamuflujący. Niedawno dokupiłam
ciemniejszy kolor 020 light Beige, a już od 5 miesięcy mam 010 Ivory. Produkt
ten kupiłam po pozytywnych recenzjach innych blogerek jak np. Aliny Klik Klik czy
DigidGirl Klik Klik.
Plusy:
Fajna kremowa konsystencja
Mocna pigmentacja
Świetne krycie
Dobra trwałość
Dostępność
Cena
Minusy:
Mało kolorów – 3
W Polsce dostępne tylko online
Opakowanie – trzeba wkładać do niego palec co jest nie
higieniczne
Podsumowanie:
Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić ten korektor jako
tani i dobry. Fajnie sprawdza się na twarzy, na pryszczyki, na zaczerwieniena
kolo nosa, ale nie radze nakładać go pod oczy, jest za gęsty i za ciężki,
wchodzi w każda zmarszczkę, nawet jak myślisz, że zmarszczek nie masz.
Całuski